Zrywam liść i biore go w ręce, prubuje działać na niego moją chakrą ale nic się nie dzieje. Ale próbuje dalej. Po pewnym czasie zauważam na liściu osmalone brzegi. Ucieszyłem się ponieważ widziałem pewne efekty. Ale postanowiłem trening dokończyć jutro bo było już późno a ja byłem zmęczony. Rano wstałem pełen energii. Od razu zabrałem się za trening. Przez cały dzień ćwiczyłem ale wszystko co osiągnąłem to kilka osmalonych po bokach liści.  Trzeciego dnia wstałem wcześnie rano aby trenować dłużej. Po kilku próbach spalenia liścia za uwarzyłem że na bokach pojawiają się ledwo dostrzegalne płomyczki. Z ochotą przetrenowałem cały dzień. Czwarty dzień nie przyniósł wielkich efektów ale osmalone brzegi były większe a bardziej dostrzegalne. Zaczął się piąty dzień z samego rana zabrałem się ostro za trening. Po kilku godzinach treningu zacząłem pojmować o co w tym chodzi i odrazu zobaczyłem efekty liść zapalał się ale po chwili gasł. Kiedy trenowałem widziałem że ogień staje się coraz silniejszy i dłużej się pali. Pod koniec dnia zdziwiłem się kiedy z liścia został tylko popiół. Po chwili podskoczyłem ze szczęścia do góry, udało mi się spalić liść. Powtarzałem to wiele razy i paliłem liści rękoma. Kładąc się w łóżku myślałem jaki będzie następny trening.

Wziąłem liść połorzyłem go na ziemi próbowałem podpalić nie dotykając go. Zauważyłem że lepiej coś podpalić jednym silnym uderzeniem chakry. Więc próbowałem wyzwolić jak najwięcej chakry w jednej chwili. Zauważyłem także że wielkość obiektu też jest ważna ale ważniejsze od masy obiektu była odległość od niego. Teraz próbowałem zapalić krzak. Kiedy mi się to udało powoli zwiększałem odległość od niego. Codziennie odległość zwiększałem o 2m i tak trenowałem 20 dni. Teraz dodałem więcej krzaków do zapalenia. To już nie stanowiło tak dużego problemu jak odległość. Więc znalazłem odpowiednie skupisko krzaków. Stanąłem naprzeciwko i zgromadziłem całą moją chakre w prawej ręce. Później wyrzuciłem ją na krzaki które od razu zapaliły się.

Koncentruje chakre w dłoni a następnie próbuje w ręku zrobić kule ognia. Niestety nie udaje mi się.  Trenuje cały dzień bez rezultatów. Następnego dnia od rana ćwiczę. Lecz nie widać efektów. Trzeciego dnia udaje mi się rozpalić ogień wielkości płomyczka świeczki. Musze włożyć w to więcej chakry. Na koniec tego dnia byłem bardzo zmęczony ale płomyczek troche się zwiększył. Czwartego dnia nareszcie udaje mi się zrobić większą "kule". Pod koniec dnia jestem szczęśliwy poniewarz potrafie zrobić kule wielkości kuli do kręgli. Nareszcie zakończyłem 1 etap treningu.